top of page

PARSZYWA ZGRAJA - REWIA ZWIERZĄT DOMOWYCH

Ten post miał być o czymś zupełnie innym, ale dziś o świcie odbyłam wycieczkę do miejsca grozy dla moich kotów oraz portfela. Był to... WETERYNARZ.


Ponieważ rano znalazłam w kuwecie prezent w postaci krwawej dwójki, natychmiast zabrałam kocich podejrzanych do weterynarza. Po wstępnych badaniach, pobraniu próbek do tych bardziej szczegółowych, kupieniu odpowiedniego pokarmu i leków okazało się, że oboje kwalifikują się na leczenie: zębów, jelit i nerek (o zgrozo!)


Chłopaki są już pod dobrą opieką, a ja za tę przyjemność zapłaciłam prawie... 500 zł. Z tej okazji oznajmiłam im, że czas na pracę. Zostają kotfluencerami.


PRZED WAMI REWIA ZWIERZĄT DOMOWYCH - KAŻDE INNE, KAŻDE PIĘKNE



NESTORKA RODU - BASIA

Nikt nie jest pewien, ile dokładnie Basia ma lat. Są tacy, którzy mówią, że całe trzynaście. Są tacy, którzy utrzymują, że była na Ziemi jeszcze przed pierwszym odmrożeniem Maryli Rodowicz.

Od zawsze nie widzi - tak przynajmniej mówią lekarze. Basia bowiem wybiera sobie, kiedy jest czas na bezbłędne poruszanie się po domu, a kiedy należy obwieścić głosem starej palaczki, że się zgubiło i czas na pomoc. Basi zdarza się też pomylić drzwi do pokoju z drzwiami do lodówki. A ponieważ nie lubi barier - głośno informuje cały dom, że przejście musi zostać otwarte.




KOTKUBENT BASI - KUBUŚ

Bardzo uprzejmy, nieco nieśmiały dżentelmen. Cichy chrupkowy zjadacz, który niestety nie ma już zębów ze względu na choroby autoimmunologiczne. Kubuś miał mieć na imię Adaś przez moją miłość do Mickiewicza, ale los chciał inaczej. Gdy opowiadałam o nim mojej babci, przypadkowo nazywałam go właśnie Kubuś. Jego imię musi być przeznaczeniem.


Kubuś i Basia są zdecydowanie parą. Śpią razem, a czasem (mimo sterylizacji obu) nachodzi ich ochota na coś więcej. Kubuś zawsze przybiega, gdy Basia gubi się we własnym domu. Jest też bardzo cierpliwy w stosunku do młodszych kotów.


Ma przydomek Kubuś the Destroyer. Mimo niedużej wagi zachowuje się jak słoń w składzie porcelany. Niszczy nam dom oczywiście bez takowej intencji, bo to bardzo uprzejmy i ciepły stwór. Jego ulubioną pozycją jest siedzenie przede mną na moich papierach lub klawiaturze. Przecież każdy wie, że to najlepsze miejsce dla kota.


To niestety on był beneficjentem dzisiejszego dużego weterynarzowego rachunku.




CZAJKA, KTÓRA BYŁA CZARKIEM

Moje najukochańsze słoneczko, które wychowałam samodzielnie na własnej piersi... To jest butelce z kocim mlekiem. Przyszła do nas w pierwszej fali lockdownu, mając zaledwie cztery tygodnie i od razu zawróciła mi w głowie.

Krótka piłka - ja na kota zawsze chętna!

Początkowo myśleliśmy, że to chłopak, więc z radością spełniłam swoje marzenia o nazwaniu kota CZAREK. Mój zawód był ogromny, gdy okazało się, że mamy w domu dziewuchę...


No i zaczęło się. Jeżeli odpieluszkowe zapalenie opon mózgowych istnieje, to właśnie ja go dostałam. Spałam z Czajką na podłodze w wymoszczonym legowisku bo bałam się, że spadnie z łóżka i się połamie (kot, czaicie?) lub że Fileus ją zgniecie. Budziłam się co trzy godziny na jej posiłki. Sprawdzałam w nocy, czy oddycha.


Największa jazda była wtedy, gdy w dzień wyborów prezydenckich Czajka odgryzła smoczek od butelki, w której dostawała mleko i go... Połknęła XD Tydzień najeździliśmy się po lekarzach, aż wreszcie znaleźliśmy smoka na prześwietleniu.


Dorosła Czajka jest strasznie rozpuszczona (ciekawe czemu). Nie przepada za innymi ludźmi czy kotami, ale czasami obdarza jednych i drugich łaskawym polizaniem po twarzy czy ręce. Mnie zaś kocha z wzajemnością. Mamy rytuał wspólnego spania, który zdaje się został z jej dzieciństwa ;)




GAPCIO SZEF - KOTEK TROCHĘ KRÓTSZY


Gapcio jest krótszy, bo nie ma ogona. Takim znalazło go już schronisko, od którego go mamy. Ale spokojnie! Nie zakumał, że brak ogona to coś złego. Był bardzo mały, kiedy go stracił i ten brak jest dla niego kompletnie naturalny.


Gapcio lubi testować granice - swojej ciekawości i naszej cierpliwości. Uwielbia kąpiele w ciepłej wodzie i miękkie kocyki. Przez swoją umięśnioną budowę ciała przypomina buldoga z bajek Disneya albo kapibarę (Gapibarę). Chodzi jak dres, bije się jak zawodnik MMA. A poza tym jest bardzo rozkoszny!



FREJKA - KOT Z DUŻYM PINGIEM


Bevin, siostra Frejki.

To kotka mojego brata. Ma siostrę, którą opiekuje moja dobra koleżanka i to od niej właśnie mamy Frejkę. O ile Bevin nie słyszy, o tyle Frejka ma spore opóźnienie w reakcjach. Pracuje trochę wolniej niż inne koty, zwykle więcej czasu zajmuje jej dostrzeżenie ruchu obok czy pogoń za zabawką.


Frejka jest super kochanym kotem o najmniejszej ilości potrzeb. Jest też chyba najgrzeczniejsza z całej kociej ferajny.














GRZYBEK - POŻERACZ ŚWIATÓW


Grzyb to najnowszy nabytek. Nie ma jeszcze roku i jest super rozrabiaką. Zjada wszystko, co wpadnie mu w oczy. Jego ulubione jest jedzenie ludzi - szczególnie roślinne. Z tego powodu był dzisiaj u weterynarza i to on na spółkę z Kubą kosztował mnie majątek.



To przytulak jakich mało. Zaczyna mruczeć, jak tylko bierze się go na ręce. Śpi między nami w nocy i chyba właśnie to rewanżuje jego niegrzeczność za dnia. Ma ulubioną zabawkę, którą nazywamy Super Szczurem. Grzyb, jako jedyny z kotów, uwielbia tego pluszowego jegomościa.



Super Szczurów mamy w domu kilka, bo poprzednie kilka już rozerwał.



BONUSOWA ŻÓŁWICA

W domu żyje jeszcze jedno zwierzę. Jest to najstarsza ze wszystkich żółwica, którą mam od czwartego roku życia. Żółwica miała bardzo różne perypetie - od pomieszkiwania u mojej przyjaciółki przez żółwiowy Coming Out. Po 20 latach życia i zrobieniu jej USG jamy ciała okazało się, że jest dziewuchą. Zmieniliśmy jej wtedy imię z Marcinka na Marcinkę.


Zbieżność osób i zwierząt jest przypadkowa. Marcinka została nazwana po moim ojczymie. Kilkanaście lat później poznałam Fileusa (także Marcina), który ze względu na to połączenie zapałał do niej dużą sympatią.



Mamy też takie przygody...


Niestety, z wielką mocą przychodzi wielka odpowiedzialność. Takie potężne kocie zasoby generują duże koszta. Szczególnie w przypadku chorób. A jak nasze zwierzęta chorują to najczęściej parami. W takich chwilach warto zacisnąć zęby i płacić. Nie ma większej nagrody niż zdrowy, kochający przyjaciel w domu. Lub oczywiście stado - co kto lubi!


Jeśli chcesz sypnąć chrupeczkiem dla któregoś ze zwierzorów i dołożyć się tym samym do weterynarzowych wydatków - możesz zrobić to TUTAJ. Będę super wdzięczna za każde wsparcie. Obiecuję dostawy kocich przygód i zdjęć!





2 kommentarer


Maja Janowska
Maja Janowska
08 apr. 2023

Szczęście liczy się w kotach!

Gilla
marcelinafalinska
marcelinafalinska
09 apr. 2023
Svarar

I żółwiach!

Gilla
bottom of page